Wszystkie prezentowane na tym blogu prace i zdjęcia są mojego autorstwa. Kopiowanie i rozpowszechnianie ich bez mojej zgody jest zabronione.

środa, 19 lutego 2014

A ja sobie pierniczę :)

Mało mnie tu ostatnio. Czasami fajnie by było, gdyby doba była zdecydowanie dłuższa. Jeszcze niedawno świętowaliśmy powitanie Nowego Roku, a tu proszę już luty zmierza ku końcowi. Czas mknie jak szalony... Są dni, kiedy nie wiem za co się zabrać w pierwszej kolejności. Mam mnóstwo pomysłów, tylko teraz muszę mocno zaciskać kciuki, by chociaż niektóre marzenia się spełniły, bym mogła je zrealizować.


Fajnie by tak było wygrać w totolotka :) 
Wystarczyło by mi 15 tys, by zrealizować swoje marzenie o własnym piernikowym biznesie. 
Niby są dotacje, ale to nie takie proste, by ją uzyskać. 
Wierzę jednak, że w końcu i mnie się uda.
Dlatego wciąż ćwiczę, tworzę nowe projekty i tak łatwo się nie poddaję :) nie tracąc przy okazji nadziei...



W chwili obecnej pracuje nad pewnym projektem, który musi się udać... Innej opcji nie biorę pod uwagę. 
A na dniach zabieram się już za święta wielkanocne. Bo nim się obejrzę, to już będzie kwiecień :)
W głowie tworzą się obrazy wielkanocnych pierników. Mam nadzieję, że już niebawem będę mogła się pochwalić swoimi pracami.  

Powstanie też sporo pierników okazjonalnych np na ślub, chrzciny, urodziny, jubileusze itp.

Tym czasem zamieszczam trochę zdjęć moich wcześniejszych prac. 

Moja bieżące prace, chwilowo będę zamieszczać tutaj:


Bałwanki dla małych urwisów: 

środa, 25 grudnia 2013

Historia dobiegła końca...


"Choć los wciąż nas zaskakuje, to tylko od nas zależy, czy pozwolimy szczęściu zagościć pod naszym dachem."

Historia Hani, Mikołaja, Dominiki dobiegła końca.
„Zgoda na szczęście” kończy tą trylogie. 
Tak bardzo przyzwyczaiłam się do bohaterów, że prawie ich urzeczywistniłam. Mam wrażenie, że schodząc do salonu spotkam tam Hankę, w kuchni zastanę Panią Irenkę podającą do stołu herbatkę z malinami i pyszne jagodowe ciasto. A do mieszkania zaraz wejdzie krzykliwa Dominika, mocno trzaskając za sobą drzwiami. Będzie mi bardzo brakowało bohaterów, których tak bardzo pokochałam.

„Zgoda na szczęście” jak i poprzednie dwie części, przepełniona jest niesamowitymi emocjami. Życie czasami potrafi nas zaskakiwać tak bardzo, że niekiedy stawia nas przed trudnymi decyzjami. Czasami są to chwile pełne szczęścia, jak zaręczyny Hanki, narodziny Tomaszka. Niekiedy jednak chwile pełne bóle, jak strach przed poznaniem rodzinnej tajemnicy i stawienie czoła rzeczywistości. W życiu Hanki, choćby z początku mogło się wydawać, że teraz już wszystko będzie dobrze. Niestety tak nie jest. Hania bardzo chce otworzyć drzwi i wpuścić do swojego domu, swojego serca to co pozornie nazywamy „szczęściem”. Los jednak ma w rękawie kilka asów, które nie tak łatwo na to pozwolą. Prawda z którą Hania musi się zmierzyć, jest trudną drogą, którą musi pokonać. Wybór tej  drogi do szczęścia jest pełen zakrętów.  Po narodzinach Tomaszka, Dominika zupełnie sobie nie radzi. Żeby to się udało musi się zmierzyć z przeszłością. To jednak również nie jest takie proste. Na szczęście ma Hanie, która zrobi wszystko dla jej dobra. Próbując pomóc siostrze, będzie próbowała również zawalczyć o własne szczęście. Wsparcie uzyska przy cierpliwie czekającym Mikołaju. Kochanej, mądrej i pełnej ciepła Pani Irenki. W drodze do szczęścia nie zabraknie również wspaniałej ciotki Anny.
Pojawią się też inni bohaterowie, którzy wprowadzą mały zamęt w życiu Hanki, ale nie tylko. 

Czy Hani uda się pokonać tą drogę i zgodzić na szczęście? O tym musicie już przeczytać sami. Mogę Was zapewnić, że książka dostarczy Wam wiele wzruszeń, emocji.


Ogromny żal będzie rozstawać się z bohaterami. Mam jednak taką cichą nadzieję, że autorka niebawem znów nas zaskoczy, kolejną wspaniałą powieścią, z nowymi bohaterami, pełną wzruszeń.
A jeszcze większą radością, była by niespodzianka w postaci kolejnej części. Bo bardzo bym chciała znów zagościć w domu Hani, Dominiki i Pani Janeczki... Liczę na to po cichu, że tak właśnie będzie :)

sobota, 2 listopada 2013

Powrót :) ... w piernikowym stylu

Kochani!!! Czas mknie jak szalony. Nawet nie myślałam, że tyle czasu minęło od ostatniego wpisu. Szok. 
Ale ostatnio po prostu mi go brakowało.

Wszystko co się dzieje, dzieje się za szybko. Świat wiruje i zmienia moje plany, odkrywając nowe karty. 
Zawsze marzyłam by mieć coś swojego. Zawsze chciałam mieć sklep z własnoręcznie zaprojektowaną biżuterią. Później doszły ozdoby z decoupagu. Rok temu zupełnie przez przypadek, odkryłam w sobie nową pasję, o której już Wam pisałam - dekorowanie pierników.
I to ta pasja na chwilę obecną zawładnęła moim sercem bez końca.
Nabieram coraz większej wprawy w ich dekorowaniu. Powstają nowe pomysły. A ja czuję, że to jest to co chcę robić. Stworzyć taki piernikowy świat, w którym każdy mógłby zagościć na dłużej.

Mam pewien pomysł na piernikowy biznes, trzymajcie więc proszę kciuki, by udało mi się go zrealizować. I by moje marzenie się spełniło.

Jakiś czas temu miałam okazję upiec troszkę pierniczków 
dla WINNICY  SENATOR.
na I LUBUSKI MARATON SZLAKIEM WINA I MIODU
(o tym maratonie napisze więcej niebawem na blogu

Z początku trochę się przeraziłam czy sobie poradzę i w jakiej formie mogło by to być. Szybko jednak nasunął mi się pomysł butelek z logo Maratonu. 

I tak oto powstały te pierniczki:


Również z logo Winnicy.









Pierniczki cieszyły się ogromnym powodzeniem. 
Co mnie bardzo zaskoczyło i ucieszyło zarazem.

Piekłam i lukrowałam kolejne...

piątek, 28 czerwca 2013

Książka od której niemożna się oderwać...

źródło okładki: http://katarzynamichalak.blogspot.com/

Bezdomna


To historia, która może toczyć się obok ciebie.
Zawsze warto wysłuchać historii drugiego człowieka do końca.
W ten sposób można uratować komuś życie.

Kinga straciła już wszystko: dom, rodzinę, dziecko i poczucie godności. Wtedy w jej życiu pojawia się Aśka.
Kobieta, która kiedyś zrujnowała jej małżeństwo, teraz wyciąga do Kingi pomocną dłoń.
Czy to wyrzut sumienia, ludzki gest, a może jakiś ukryty plan?
Aśka nie zna jeszcze historii dawnej rywalki – historii tak bolesnej i wstrząsającej, że aż trudno to sobie wyobrazić.
Czy Aśka zdobędzie zaufanie Bezdomnej? Odkryje, dlaczego Kinga tak sobą gardzi, tak bardzo cierpi? Co zrobi, gdy pozna jej prawdę?
Czy w Aśce zwycięży wścibska dziennikarka, czy wrażliwa, czuła na krzywdę innych kobieta?

"Bezdomna" to książka pełna dramatyzmu, skrajnych emocji, tajemnic, skomplikowanych relacji rodzinnych i niespodziewanych przyjaźni.
To historia, która może toczyć się obok ciebie.
To opowieść, której musisz wysłuchać do końca.


źródło opisu: http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,3719,Bezdomna


     Wczoraj zawitał do mnie kurier z paczuszką książek. A w niej między innymi była "Bezdomna" Katarzyny Michalak. Jak tylko otworzyłam przesyłkę, leżała na samej górze. Piękna okładka, z wytłoczonymi literkami. Wzięłam ją do ręki i pomyślałam:
- A przeczytam tylko dwie pierwsze strony.
 Bo właśnie jestem w trakcie czytania innej książki. I najpierw chciałam dokończyć tamtą.
 "Chciałam"... ale się nie udało. Dwie pierwsze strony nie wystarczyły. Z trudem przerwałam czytanie na 134 stronie. Niestety obowiązki wzywały. Zabrałam książkę ze sobą. Jak tylko miałam chwilę, czytałam po kilka stron. Wieczorem jak wróciłam do domu, zostało już tylko parę. Ryczałam jak bóbr pod koniec!!! Jejku jakie ta książka wyzwala emocje!!!! Miałam ogromny żal do tych ludzi, że są tak niesprawiedliwi!!! A redaktora "Skandali", miałam ochotę udusić.
Mistrz zaskoczył mnie totalnie. Ale tym razem Pani Kasia napisała naprawdę arcydzieło. Aż boję się pomyśleć co będzie dalej?!
      Ludzie często nie chcą się przyznać do tego, że coś jest nie tak. Niektórych rzeczy nie chcemy po prostu przyjąć do wiadomości. Wolimy zakładać maski i udawać, że nic się nie dzieje. Nas to przecież nie spotka. Nas nie dotyczy. Jak ktoś potrzebuje pomocy, często mówimy "radź sobie sam". To nie mój problem. Staramy się nie raz, po prostu nie zauważać nie których rzeczy. I Pani Kasia idealnie to opisała. To co przeżywa Kinga, co przeżyła kiedyś, tego się nie da opisać w kilku zdaniach. Tragedia, która ją dotknęła, może tak naprawdę spotkać, każdego z nas, naszych bliskich. Nigdy nie wiadomo co będzie jutro i co zgotuje nam los. Obyśmy nie stali się takimi osobami, którzy potrafią tylko osądzać i wymierzać karę. A to niestety coraz częściej w naszym świecie dominuje.
      "Bezdomna" jest dla mnie prawdziwym arcydziełem. Tą książkę po prostu trzeba przeczytać.
Emocje, które mi towarzyszyły podczas czytania, są nie do opisania. Miałam wrażenie, że ta cała historia dzieje się obok mnie, a ja temu się przyglądam i nie mogę nic zrobić. To niesamowite, jak powieść może wciągnąć człowieka, tak bardzo, że staje się niemal realna. Jak byśmy w niej uczestniczyli osobiście. Bardzo mi się podobała. Mam nadzieje, że i Wam się spodoba. Że ją przeczytacie. I że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał ją z ekranizować.
 Życzę tego Pani Kasi z całego serca, by "Bezdomną" można było obejrzeć na ekranie kin. 
A tych, którzy jeszcze jej nie przeczytali, zapraszam do lektury!!!

czwartek, 6 czerwca 2013

Klucze ciąg dalszy



Klucz wiedzy

Część druga

Dana Steele rozpoczyna poszukiwania drugiego klucza otwierającego szkatułę, w której czarnoksiężnik Kane uwięził dusze trzech królewskich córek. Kiedyś Dana przeżyła zawód miłosny; teraz jej dawny ukochany, Jordan, powraca. Jaka przyszłość ich czeka? Jordan nie wiedział, że Dana go kochała... i nie wie, że nadal darzy go uczuciem. Pragnie zdobyć jej miłość. Kane zastawia pułapkę na nich oboje. Aby zwyciężyć, Dana musi pogodzić głos serca z głosem rozsądku. I odnaleźć książkę, która doprowadzi ją do drugiego klucza. Czy uda jej się dostrzec prawdę w sieci kłamstw?



Właśnie skończyłam czytać drugą część. I choć wciągająca, to jednak mam mieszane uczucia. Pojawia się tutaj, bardzo dużo powtórzeń z pierwszej części. I kiedy czytałam to samo, po raz drugi, to momentami stawało się nudne. Ale sama fabuła, styl pisania, to wszystko sprawia, że czytelnik jest w stanie przenieść się do świata bohaterów. Podobały mi się też dialogi, które momentami były tak napisane, że wybuchłam śmiechem, ale było też kilka opisów, kiedy poleciały łezki.

Pomimo tych powtórzeń z części pierwszej, bardzo mi się podoba ta trylogia. I już nie mogę się doczekać części trzeciej. Na która niestety muszę troszkę poczekać, bowiem została wypożyczona.

sobota, 1 czerwca 2013

Świetna trylogia Nory Roberts "Klucze".






Klucz światła

część pierwsza

Nora Roberts w mistrzowski sposób potrafi łączyć wątki romansowe, sensacyjne i przygodowe. Jej trylogia „Klucze” przenosi nas w osobliwy świat magii, iluzji i czarów, który jednak nie przesłania rzeczywistości.

Trzy młode kobiety, Malory, Dana i Zoe, zostały zaproszone do tajemniczej, baśniowej rezydencji na przyjęcie. Ekscentryczni gospodarze, Rowena i Pitte, przedstawiają im niesamowitą propozycję, która może odmienić życie całej trójce.

Trzy odważne, mocno stąpające po ziemi kobiety, trzy klucze... Każda z nich musi wykonać trudne i niebezpieczne zadanie. Jeśli im się uda, czeka je wspaniała nagroda. Pierwsza rusza do walki o szczęście Malory. W kolejnych tomach z losem będą się zmagać Dana i Zoe. Czy im się powiedzie?


Część pierwsza pt. "Klucz światła", pochłonęłam w dwa dni. Nie potrafiłam się oderwać. Jak musiałam odłożyć książkę, cały czas zastanawiałam się jak to wszystko się potoczy dalej. Często łapałam się na tym, że kilka razy czytałam dane dziewczynom wskazówki, wspólnie z nimi analizowałam sny czy opisy obrazów, by dopatrzyć się jakiejś wskazówki. Miałam wrażenie, że razem z nim szukam tego klucza. To nieprawdopodobne, jak autorka potrafi nakreślić historię, w taki sposób, że czytelnik, wprost wnika w książkę, w świat bohaterów, w ich życie. 

Nie mam wątpliwości co do talentu Nory Roberts. Każda książka jest wyjątkowa i potrafi zaciekawić czytelnika. W każdym gatunku literackim czy to romans, dramat, sensacja czy fantasy autorka potrafi stworzyć wspaniałe dzieło.

W tej części główna bohaterka jest Malory Price. Jej życie wisi na włosku, To co do tej pory tak bardzo kochała, pracę w Galerii Sztuki, czuje, że lada dzień straci. Jej życie było zawsze uporządkowane. Każdy punkt miała szczegółowo opracowany. Nagle czuje, że traci nad wszystkim kontrolę i wtedy pojawia się zaproszenie na przyjęcie na Wzgórze Wojownika. Posiadłości, która od dawna wzbudzała zainteresowanie, ale też lęk przed ludźmi. Nikt jednak wśród jej znajomych, nie otrzymał podobnego zaproszenia. Malory postanawia zaryzykować. Czuje, że dzięki ludziom, których tam być może pozna odmieni swoje życie i zatrzyma posadę w pracy. W jednym miała racje. Jej życie radykalnie się zmieni. Po tej wizycie nigdy już nie było, takie jak dawniej.
Poza nią zaproszenie otrzymały jeszcze bibliotekarka Dana i fryzjerka Zoe.
Dziewczyny podpisują umowę, która od tej pory wszystko w ich życiu zmieni. Każda z nich będzie musiała znaleźć klucz, który uwolni trzy siostry z Zasłony Snów. Jeśli znajdą klucze, czeka ich nagroda. Ale jeśli zawiodą kara. Cena jest wysoka. Między dziewczynami rodzi się prawdziwa przyjaźń. Nie zabraknie również mocnych wrażeń, magi i wątków miłosnych.
W pewien sposób, wszyscy są ze sobą powiązani, choć jeszcze tego nie wiedzą.
Co takiego kryje w sobie ta powieść? Jakie wartości przedstawia? To już musicie sami przeczytać. Moim zdaniem warto po nią sięgnąć.

środa, 29 maja 2013

Z miłości do słodkości





 

Słodsze niż czekolada


 Samantha zawsze wiedziała, że poświęci się prowadzeniu rodzinnej fabryki czekolady. Od kiedy babcia Rose wyśniła pierwszy przepis na legendarne, najlepsze na świecie praliny, czekoladowa tradycja była przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Niestety przyszłość nie wygląda słodko...






Ostatnio mam słabość do słodkości i słodkich okładek. Ale tym razem się nie zawiodłam.
Książka Sheili Roberts "Słodsza niż czekolada", bardzo mi się podobała.
Opowiada o sile i determinacji jaka drzemie w każdym z nas, jeżeli musimy o coś zawalczyć.
W tym przypadku była to Samantha, która nie poddawała się do końca, próbując uratować swoje dziedzictwo, jakim była rodzinna fabryka czekolady "Słodkie sny". Ma mało czasu. Po śmierci jej oczyma, który zarządzał rodzinnym biznesem, na prośbę matki, fabryka ma duże kłopoty. Bank upomina się o natychmiastową spłatę kredytu, dając bardzo krótki termin, inaczej "Słodkie sny" zostaną sprzedane. Samanta desperacko podejmuje próbę ratowania firmy. Postanawia zorganizować w miasteczku walentynkowy festiwal czekolady. Rodzina próbuje jej w tym pomóc, przyjaciele, ludzie z miasteczka.
Są niestety też ludzie nastawieni anty, czarne charaktery jak i tacy, którzy muszą udawać kogoś, kim wcale nie chcą być, ale tego wymaga od nich etyka zawodowa.

Wśród gorzko-słodkiej czekolady, bo życie nie zawsze bywa słodkie, nie zabraknie emocji jak i wątków miłosnych. Będą łzy, ale będzie też sporo uśmiechu, poprzez świetnie napisane dialogi, wypowiadane przez Samantę. Bywało, że uśmiałam się do łez.

Czyta się bardzo lekko. I koniecznie trzeba mieć coś słodkiego pod ręką. Bez czekolady się nie obejdzie.

Muffinki, babeczki, makaroniki i tony pysznej czekolady...



źródło okładki: www.pascal.pl

 

Paryż, mój słodki


Miłośniczka Francji i czekolady wyrusza na słodki podbój Paryża!

Amy Thomas w Paryżu zakochana jest na zabój i szaleje na punkcie gorzkiej czekolady.
Kiedy otrzymuje propozycję pracy dla Louisa Vuittona, bez wahania pakuje walizkę i przeprowadza się z Nowego Jorku do Paryża.


Poczuj aromat masła zapiekanego w warstwach francuskiego ciasta! Delektuj się chrupkim, ciągnącym, ale lekkim jak piórko

tęczowym makaronikiem, oddaj się rozkoszy cudownie gładkiej i aksamitnej czekolady!

Daj się uwieść francuskim delicjom i poczuj słodko-słony smak paryskiego życia!



* * *

Przechodząc obok książkowych półek w Księgarni, nie mogłam oprzeć się okładce. To niesamowite jaką moc przyciągania, może mieć okładka książki. Wzięłam książkę do ręki, przeczytałam końcową okładkę i przepadłam bez końca... Dosłownie dwa cytaty dopełniły mnie w przekonaniu, do zakupu...

"Amy na rowerze przemierza brukowane uliczki Paryża w poszukiwaniu najdoskonalszych i najpyszniejszych cukierniczych cudów".

"Jej plan jest prosty... Chce poznać tajniki francuskiej kuchni, zwiedzić południową Francję i nauczyć się francuskiego. A może wreszcie się zakocha?"

Być może dlatego, że  tak jak Amy jestem miłośniczką słodkości obecnie na etapie "poszukiwania kulinarnych cudów", a być może okładka sprawiła, że spodziewałam się znacznie więcej po tak obiecujących opisach. Szczerze powiedziawszy, mam mieszane uczucia i nie wiem do jakiej kategorii mogłabym tą książkę zakwalifikować.

Jeśli jako przewodnik - to spełnia tu swoja funkcję idealnie. Znajdziemy opisy kawiarenek, piekarni, które Amy odwiedziła w poszukiwaniu tej najlepszej babeczki, pralinki, czekolady czy słodkich makaroników. Jej opisy, czasem sprawiały, że miałam wrażenie, jakbym siedziała w tej kawiarni i sama zjadała to "słodkie cudeńko". Innym razem był tylko pobieżny i ciężko było mi sobie wyobrazić, jak to ciastko wygląda. Jedno jest pewne, po przeczytaniu książki mam kolejne marzenie. Wiele bym dała by kiedyś wybrać się do "Miasta Świateł". Odwiedzić chociaż część tych słodkich miejsc, których adresy znajdziemy w książce i które tak pysznie opisała autorka. Spróbować prawdziwej ciepłej paryskiej bagietki i maślanego croissanta, popijając pyszną, słodką czekoladę i zatopić zęby w ciągnącym się makaroniku, którego nigdy nie miałam okazji spróbować. Ach! Jak niewiele potrzeba, by się rozmarzyć. Mam nadzieje, że to marzenie się kiedyś spełni.

Jeżeli zaś chodzi o książkę w skali powieści - niestety z smutkiem muszę przyznać, że tu się rozczarowałam. Czytałam, pochłaniałam te strony, niejednokrotnie wśród tych pysznych opisów, zdarzało mi się zgubić wątek. Szukałam i czekałam na ten słodki, wątek miłosny. Niestety go tu zabrakło. I szkoda. Bo liczyłam po tym cytacie, umieszczonym na okładce końcowej "a może wreszcie się zakocha?", że tak będzie. Pojawi się ten, wspaniały słodki niczym czekolada mężczyzna, który przewróci jej życie do góry nogami i wspólnie wybiorą się w " czekoladową podróż", odkrywając nowe paryskie smaki. I tu się rozczarowałam.

Podsumowując:

Jeśli ktoś był w Paryżu lub chciałby tam pojechać, to myślę, że powinien przeczytać tę książkę. Nawet polecam zabrać ja ze sobą, bowiem są tam adresy, nr tel i strony internetowe słodkich wypieków. A przeżyć taką czekoladową podróż, cóż pewnie nie jedna osoba o tym marzy. :)
Również miłośnikom czekolady i słodkich babeczek, polecam, bo być może zawarte w niej opisu, skłonią niektórych do wymyślenia, na wzór swojego autorskiego przepisu? Choć zaznaczam od razu, "tylko opisy", bo przepisu tu niestety żadnego nie znajdziecie.
Osobą zaś poszukującym wątków miłosnych, odradzam. Takich tam niestety nie znajdziecie.

niedziela, 26 maja 2013

Czy marzenia się spelniają?


Hm... Mam nadzieję, że tak!

Dawno temu marzyłam o dziennikarstwie. Niestety los pokierował w moim życiu inaczej. Ale pasja pisania zawsze mi towarzyszyła. 
W ubiegłym roku wpadłam na pomysł stworzenia bloga, takiego gdzie mogłabym pisać o ludziach z pasją, jest tylu utalentowanych osób, mających wiele pomysłów i determinacji w ich osiągnięciu. 
O miejscach, które warto zobaczyć, zwiedzić i poznać bliżej. Nieraz nie mamy pojęcia, że niedaleko nas, mogą być tak wspaniałe cuda natury. Miejsca znane i te mniej znane. 
Dzielić się z Wami pomysłami, przepisami kulinarnymi. 
Stworzyć miejsce, ciekawe i zaskakujące. 
I tak o to zrodził się 



Napisałam do Bartka i Agaty, przyjaciół, którzy również mają wspaniałe pomysły i pasje. I udało się! 

W październiku ruszyliśmy z blogiem. Dzięki niemu odkrywam coraz to nowe miejsca, poznają wspaniałych ludzi i spełniam swoje marzenia. 
Zawsze marzyłam o pisaniu i fotografowaniu i piszę, bo kocham to i mam dla kogo pisać.

Niedawno odwiedziłam Deserownie Karmel, byłam tak zachwycona tym miejscem, pysznościami, które można tam znaleźć, że połknęłam Bakcyla.




 Mam nadzieje, że takich recenzji będzie więcej. Chciałabym to robić, spodobało mi się przeprowadzanie wywiadów, odkrywanie nowych miejsc i pisanie o tym, by podzielić się swoimi wrażeniami z Wami. 

Mam kilka pomysłów i mam nadzieje, że uda mi się je zrealizować. Zielona Góra i jej okolice mają wspaniałe miejsca, które warto odwiedzić, a jeśli ktoś nie będzie mógł, to mam nadzieje, że dzięki naszej stronie, będzie mógł je zobaczyć choć na zdjęciach!

Dziękuję Wam, że nas czytacie, jesteście z nami. Mam nadzieję, że uda nam się wspólnie stworzyć ciekawe miejsce w sieci, gdzie będziecie często zaglądać :)

Zapraszam więc do czytania nas tutaj:


i polubienia nas na Facebooku tutaj:


Będzie mi bardzo miło Was zagościć 
na naszych stronach :)



poniedziałek, 11 marca 2013

Wiosno, gdzie jesteś?


Już tak ładnie było. Słoneczko świeciło, zrobiło się ciepło.
A tu nagle, z dnia na dzień
Pani Zima, postanowiła dać znać,
że króluje jeszcze do 21 marca.
Oby tylko nie chciała zostać z nami dłużej.


Dzisiaj postanowiłam poszukać Wiosny.
Miałam zamiar wybrać się na przedwiosenny spacer.
Rano jednak jak wstałam, oczy przecierałam ze zdumienia.
Tyle śniegu? Szok?
Kiedy on zdążył napadać.
Spacer był szybki.
Wróciłam trochę przemarznięta.
A Panią Wiosnę, poszukałam w moich fotografiach.
Na początek mały bukiecik,
na widok którego, od razu robi się trochę cieplej.

Pozdrawiam i przy okazji zapraszam wszystkie łasuchy, 


Idealne na poprawę humoru.
Przepis znajduje się na drugim blogu


Miłego Dnia!!!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...